nowa ja?
na pewno nowe plany.
nie pisałam nic całe dwa lata.
dużo się zmieniło, ale nie wszystko, dalej jestem z Michałem, dalej kłócę się z tatą, dalej Arturek jest jest facetem mojego życia mimo że ma dopiero 6,5 roku.
co nowego?
praca, jestem księgową (hoho, jak to brzmi) w małym biurze rachunkowym w Bochni, praktycznie siedzę i wstukuję sobie całymi dniami cyferki
sposób życia, siłownia, dieta (mam na myśli zdrowy sposób odżywiania a nie "nic nie jem bo będę gruba"

nowe plany, pół roku do końca studiów i potem co? Holandia?
jestem pełna obaw. jeśli planuje się wyjechać 1200 km od domu, do nieznanego miasta, w nieznanym kraju w którym nawet język urzędowy jest kompletnie obcy to ma się prawo do obaw. jak się uda? czy znajdę pracę? czy znajdziemy mieszkanie? ile będziemy zarabiać? bo jednak wyjeżdżając liczę na to że uda się nam odłożyć, na dom, na wesele... jest wiele pytań dotyczących mojej przyszłości na które chciałabym znać odpowiedź. ale nie to jest ważne. najbardziej martwię się tym, co zostawiam tutaj.
przede wszystkim Artur. ma tatę, ok. ale ile miłości jest w stanie dać mu tata? ile zrozumienia, cierpliwości? daleko mi do bycia feministką ale są sprawy w których faceci są beznadziejni. jak poradzi sobie w szkole, czy znajdzie kolegów, jak odnajdzie się w nowym świecie, jak potoczy się jego życie dalej? mam serce ściśnięte z żalu jak o tym myślę. chciałabym żeby kiedyś, po latach docenił to jak bardzo staram się obdarzać go miłością. wychodzi mi to raz lepiej a czasem gorzej ale dla niego skoczyłabym w ognień, mam nadzieję że jest tego świadomy.
zostawiam Wicia, wiem że jest dorosły, ma swoje życie, pracę szkołę, dziewczynę i kolegów, ale jakoś tak zawsze byłam jego starszą siostrzyczką i nawet jak nie widzieliśmy się tydzień, czy miesiąc bo któreś z nas było zajęte to zawsze garnęliśmy się do tego żeby się sobie wygadać i pobyć ze sobą... mój taki mały prawie dwumetrowy braciszek..
tatę? jak potoczą się dalej nasze relacje, jeśli nie będziemy się widywać częściej niż kilka razy do roku. utrzymamy jakikolwiek kontakt? może akurat się polepszy? albo urwie całkiem? czy jeśli przypadkiem Holandia okaże się pomyłką, będę miała do czego wracać?
zostawiam też Kamilka, wiem, że rzadko się widujemy i nie mamy już takich kontaktów jak kiedyś, ale mimo wszystko wiem, że mogę na niego liczyć. i jeśli bym go potrzebowała to byłby tu zaraz obok kiedy tylko byłby w stanie..
chce poznać wszystkie odpowiedzi, ale z drugiej strony wolę o tym nie myśleć, bo ta niewiedza mnie przeraża
co poza tym?
poza tym udaję właśnie że piszę pracę licencjacką, bo żeby pojechać do Miśka muszę najpierw się obronić.
poza tym udaję, że się uczę i piszę projekty zaliczeniowe bo żeby się obronić muszę mieć zaliczone wszystkie przedmioty
poza tym dużo rzeczy się zmieniło, ale czas brać się do pracy tak więc odezwę się pewnie za dwa lata.
a na ten Nowy 2017 rok chcę tylko żeby wszystko się udało.
żeby Arturowi udało się zaklimatyzować w szkole a Wiciowi na studiach, Misiek żeby podbił Helmond swoim urokiem i znajomością angielskiego, którą postaram się wyszlifować
a dla mnie?
chcę zaliczyć studia, mieć dyplom żebym mogła być panią ?licencjat? Natalią i żebym mogła za rok podbijać szkoły wyższe w Eindhoven

znaleźć pracę w Helmond, mogę pracować fizycznie, nie jest mi to straszne ale jednak staram się i daję z siebie tyle na studiach żeby zarabiać dobre pieniądze za siedzenie za biurkiem...
żeby nam się z Miśkiem układało tak jak dotychczas, bo kurde idzie trzeci rok a ja jestem zakochana i zapatrzona jak nastolatka w gwiazdę rocka i jestem na prawdę szczęśliwa
może pierścionka? ale tak na prawdę nawet tego nie potrzebuję bo wystarczy mi świadomość, że on po prostu jest obok
Wszystkiego Dobrego!
